Gdy On zniknął – Odszedł.
Tęsknota zaczęła trawić serce.
Ciało ogarniał bezruch
a samotność dręczyła sumienie.
Ręce bez objęć staną się bezwładne
Dłonie bez dotyku – nieczułe
zamknięte usta – nieme
a zimne serce – martwe
… Już umierała.
Gdy nagle spłynął bezszelestnie Anioł;…
– Chodź poprowadzę Cię przez miłość.
-Będę liczył krople krzywd, które Ci wyrządzi
a potem każdą z nich po trzykroć
zamienię w łzy szczęścia.
Będę liczył chwile Twojej samotności
a potem po trzykroć ten czas zamieniał
na chwile gdy toniesz w Jego objęciach.
Tak obietnic pełna,
snem błogim usnęła.
Rankiem, pełne życia serce wstało.
W myślach jej – Nadzieja.
( K.Miłosz)