Bez wiary.

….Tu miał być rysunek  białej postaci na tle czarnego tłumu ludzi… Stoją wszyscy na krawędzi lustra wody, wpatrując się w jej odbicie… Lecz w niej, odbija się tylko samotna biała postać, na tle równie białej „pustki”… – Ale nic nie będzie.

Boję się i unikam  ludzi, którzy w nic nie wierzą a swoje życie opierają tylko na własnych doświadczeniach… Brak  w ich działaniu „tkliwości” i bojaźliwości, zamiast niej jest wyrachowana kalkulacja „zysków i strat” – Nazywam ich „Arytmetykami”… Nie twierdzę, że są pozbawieni współczucia, lecz nie wynika ono z głębi  emocji a z ” wymuszonej empatii”…  Czyli np.  Nie stawiamy  się w sytuacji tych, którym współczujemy; ” Coś strasznego, gdyby przydarzyło się to Mi” , lecz w  wyrażaniu żalu. że –  ” Jaka szkoda, że Was to spotkało”… Wymuszona empatia zdrowego rozsądku; „Pokrzywdzonym należy współczuć”. .. Nie twierdzę, że Arytmetycy pozbawieni są marzeń, lecz opierają je na podstawach realnych doświadczeń nie przypadkach losu…  Arytmetyk nigdy nie będzie miał nierealnego, nieosiągalnego marzenia, bo  znajduje się poza zasięgiem jego możliwości wyobraźni… A tylko niczym nie ograniczona i pozbawiona  realności  wyobraźnia , kształtuje świata  i człowieka. Nie twierdzę, że Arytmetycy pozbawieni są wrażliwości, lecz  traktowana i odbierana jest  przez nich jako „słabość” – Ułomność rozumu. Arytmetycy twierdzą , że najlepsza nauka życia, to nauka na  własnych błędach… Dlatego pozytywne świadectwo ukończenia egzaminu życia, wydawane im jest w chwili ich śmierci… I nie zawsze „celująco”. Arytmetycy zawsze starają się wszystko jak najlepiej przewidzieć… Dlatego  tworzą zapis przeszłości, żeby mieć pewność , że „Tak już było…” – Pozbawiając się złudzeń,  chcą stać się „idealni”.

Dlaczego  boję się Arytmetyków? – Bo pozbawieni są „przypadkowości” a  ich emocje uwalniane są tylko w konkretnym celu, bo ich działanie opiera się tylko na egzystencji ciała; – Rozum musi posiadać opakowanie… Boję się ich ” niezrozumienia”  tego, że życie to doczesne  – tu i teraz, jest tylko początkiem czegoś bliżej nieokreślonego, co trwa wiecznie!… Boję się, że obcując z nimi , utracę zdolność  wiary… Wiary w cokolwiek!.

Odrzucajmy… Negujmy wszystko co nienamacalne, pozbawione  materii i formy, struktury i zapachu…  Nie przyjmujmy za fakt , że coś takiego może istnieć… I może mieć na nas jakikolwiek wpływ… Przestańmy zadawać odwieczne pytanie „Skąd przybywamy i dokąd idziemy?”…  Skupmy się jedynie na egzystencji… Na jedzeniu i wydalaniu… Przecież stąd czerpiemy siłę i wolę życia?. ( przekora).

***

Nie wierzył w przypadki i siłę wyższą.

Zdawało mu sie, że sam kształtuje swoje przeznaczenie.

Trzy razy obrócił monetę pomiędzy palcami,

stojąc nad fontanną szczęścia.

Poczym nie rzucił jej w toń, bryzgającej piany.

… Ani pod nogi, sprawdzając czy „orzeł” czy „reszka”

 – nie zdał się na przypadek.

…Do kieszeni schował;

– Podwoję jej wartość a potem pomnożę.

Będzie zabezpieczeniem na przyszłość,

niż ślepy niepewności los…

Lecz oto dnia któregoś, ów los i tak się wyrwał

przed   szereg.

… Autobus go potrącił śmiertelnie.

..Nie wierzył w przypadki i siłę wyższą .

Nie wierzył w inne poza ziemskim istnieniem…

A mimo to, ktoś na grobowcu napisał;

” I niech Ci dobrze będzie , tam w niebie”

Ot, ludzka zapobiegliwość!

Zderzenie z rzeczywistością.

Cały czas mam wrażenie, że „wszystko Tu” już było… I dla tego, nie piszę nic „nowego”… Nie trudno zauważyć, że „Zwyczajna wrażliwość” tonie w brutalnej rzeczywistości – realiów. Te „realia” jakoś tak, wyzbyte są widocznej wrażliwości… Okazywanie jej „ot tak” powoduje jedynie to, że ludzie zaczynają odbierać Mnie, jak tego „słabszego”… A teraz przecież takie czasy… Trzeba być silnym , brutalnym, chamskim, narzucającym innym swoje poglądy i przekonania… Nic z dobroci. Nic z naiwności serca… Wszystko jest ” po coś”. Wszystko służy jakiemuś celowi… Wszystko ma przynosić korzyść. Takie czasy – Żyjemy „dla siebie” i w związku z tym, wszystko co „nie nasze” – Jest wrogiem!… Mając wokół tylko wrogów, cały czas żyjemy w stanie wojny – Ciągłej walki… Niestety, ze Mnie żaden „wojownik” ( o czym pisałem), więc ” te” moją wrażliwość oddaję… „Biała flaga na wietrze losu”…
Ale, nim całkiem zagłuszą mnie „Muezzini Jedynie słusznej Prawdy” – Cichy głos w sprawie 'Katastrofy Smoleńskiej”… Nie da się „nie zauważyć” kolejnej rocznicy.
… I po co znów budzicie Demony przeszłości?. Czyniąc z tragedii oręż.- Będziecie walczyć nim z własnym odbiciem w lustrze?… Czy straszyć każdego , kto podejdzie zbyt blisko? Dusze, co dawno już odeszły – Nie wrócą!… Ich słowa i czyny – Są tylko wzorem, według którego tworzymy – Nie twórzcie nowych ornamentów na bliźnie , która się jeszcze goi. Dla Tych, co tragicznie odeszli; pamięć i chwała. … Po nich; żal i smutek – Nie budźcie Demonów które dzielą. Jedności obudźcie! Dlaczego uważacie, że Wszyscy powinni być „jednacy” w pojmowaniu Świata… Dla Jednych przecież to co piękne, dla Drugich nic nie znaczy – Jesteśmy różni, inni… Lecz tak bardzo w Polsce – Jednacy! .Co chwilę słyszę głosy, odwołujące się do patriotyzmu ; „Prawdziwi patrioci”…. – A co to znaczy?. Patriotyzmem jest rozgrzebywać szańce, juz dawno usypane? Przesiewać ziemię szukając relikwii prawdy? – … I Czyjej? I dla Kogo?… I Po co? – Winy szuka Ten, co chce się wytłumaczyć, że sam nie był winny? Prawdy szuka Ten, kto żyje tylko w kłamstwie?… Oddajcie cześć i pamięć, Tym którym się ona należy – Nic więcej!
Miłosz.