Dawno nic nie pisałem „od siebie”…Bez metafor, koronek i rymów… Dziś obudziło mnie piękne słońce za oknem… Wieczorem zapomniałem zaciągnąć zasłony w sypialni której okna wychodzą na wschód a dodając do tego drobny szczegół ; „Zmiana czasu” ( Choć czas jest niezmienny w swoim przemijaniu)…Jak w każdy Niedzielny poranek, zamiast wylegiwać się w łóżku – Wstałem pełen energii na „lepsze”!.
Wokół szaleje pandemia. Zakazy, nakazy, obostrzenia… Szarymi myślami ścielą się dni. Więcej w Nas trwogi niż pogody ducha…No to pomyślałem, że Wam trochę pozbieram ( nazbieram) tej swojej lepszej „energii”…I dam!
Wiosennie tak… Z nadzieją.
Choć czarno-białe rysunku barwy,
kolorem kładą się w wyobraźni,
choć pozbawione detali,
każdą kreską przemawiają…
Wpatrz się w moje słowa!
W obraz mojego jestestwa,
prowadzony cienką czarną linią.
…Bez wrażliwości nie odczytasz go.
Uczuć bohomazy…
I cóż z tego, że na pozór banalne są?
I tak maluję szeptem.
Jeżeli chcesz usłyszeć, wsłuchaj się…
A Ty stoisz, jak na targowisku,
pośród tłumów i wrzawy.
Między kramami, w których sprzedają
jelenie na rykowisku.
***
Już słychać Wiosny oddech…Zapach Ziemi wpełzł przez uchylone okno
do sypialni, a za nim ćwierkanie gromadki Wróbli,
co nad oknem mają gniazdo…
Poranek we własnym łóżku.
Jeszcze resztki snu wyciskam, tuląc się
do poduszki.
Obejmując ją czule, nie chcę jeszcze oczu
otworzyć…
Miłe, błogie chwile.
Między snem, a jawą.
Tam, gdzie wszystko jest bez znaczenia.
Myśli żyją sennym widziadłem,
a rzeczywistość
jest tylko ich cieniem…
– Jeszcze chwileczkę!
Nim znów z poranną kawą,
problemy życia, wypełnią dzień.
***
Zima, co już tylko po szczytach gór jeszcze trwała,
dziś zeszła białymi płatkami śniegu…
Kwiecień przeplata dni, wiosenna euforia, rodzące się życie
i długiej Zimy, apatii chwil…
Splot za splotem, powstaje koszyk,
w którym raz mi wesoło i radośnie,
a za chwileczkę smutno mi.
Wiosna i Lato i Zima,
Zima i Wiosna i Lato…
Ech! zaplecione to wszystko,
a ja tak chciałbym pogodnych dni.
***
Resztki smutku topnieją,
jak cynowa śniegu powłoka.
Małe wysepki radości,
z zielenią trawy
na morzu bieli…
Wiosna w duszy!
Choć wokół jeszcze Zima,
chłodne poranki i noce.
Myśli już wystawiają buzię do słońca.
Już wyobraźni oczyma widzisz,
Majowe łąki…
***
Głęboki oddech Ziemi…
Pęka zmurszała powłoka śniegu,
co uciskała jak gorset.
Rozpadła się zimy zbroja, uwalniając
wiosny bezbronne, nagie ciało,
a ono teraz łasi sie do Słońca.
Ciepło chłonie całą powierzchnią,
by resztki białych łat pokryć
trawy zielenią…
Uwolniona, radosna tak,
barwą kwiatów przyozdabia się.
Uśmiechem jej każdy piękny dzień,
łzą szczęścia… ciepły majowy deszcz.
***
Już słońce jak wierny psiak
Liże promykami twoją twarz
No wstań… Proszę,
Uśmiechu dzień Ci przynoszę
Radości pogodę
I jedną białą chmurkę, malutką
Ot tak… Gdyby smutku nadszedł czas
Więc wstań!
Ze Słońcem zacznij dzień
Tak twarzą w twarz
***
Jeszcze marzenia uniosą mnie w górę,
dam nura w błękit nieba.
Słoneczne zajączki promyków,
na roześmianą twoją buzię ześlę.
I pogilgotam Cię białym piórkiem,
z mojego skrzydła.
Zakręcę beczkę i korkociąg,
dwa salta i piruet.
I wyląduję tuż przed tobą
i dając Ci pocałunek, powiem:
– Masz! Ot tak na szczęście.
i chodź…
Nieba wystarczy dla wszystkich.
Miłego Dnia życzę Wszystkim !
(Miłosz)