Więcej barw.

Czerwony, żółty, pomarańczowy , różowy – Jakiego koloru jest  radość?

Czy światłem swym podobne słońcu?

…A może pełne blasku uśmiechu dziecka?

Czarny, szary,  fioletowy – Ile kolorów ma smutek?

Czy cień rzuca?

… Czy zawsze boli,  gdy widzisz samotność

 w oczach dziecka ?

***

Daj  Mu wszystkie kolory świata!

Niech go obejmą, otulą

… Niech głaszczą.

Niech wirują!

Niech będą jak cyklon

 – … Nieokiełznanym żywiołem „kochania”.

Plama.

Za głęboko wlazłem w meandry myśli.

Utkwiłem na dobre w tym, co już było,

wciąż tkwiąc w wczoraj.

…Ja wiem, będzie kolejne jutro,

następnych dni przetoczą się tłumy

i nocy nieprzespanych korowody.

Ja wiem, ze przyjdą jeszcze chwile

z bliżej nie określonym szczęściem

lecz…

Póki co, pomiędzy barwami życia,

 jestem czarnym kleksem,

nadmiarem farby która spadła z pędzla,

gdy malowałem obraz  Człowieka.

Utkwiłem tu na dobre – zasychając.

A pod skorupką, kolejne dni tkwią schowane

pełne radości, jasności i piękna.

… A ja na nich leżę czarną plamą!

Nie Moja „bajka”…

Dzisiaj żadnego dołączonego obrazka nie będzie… Po co!?.  Wyobraźnia przestała pracować. Rysunku nie będzie, bo nie ma tak czarnej barwy, by  zilustrować słowa które zamieściłem poniżej…  Nie da się namalować pejzażu  agresji… Widoku obojętności,  obrazu znieczulicy, braku podstaw kultury… Nie będę tworzył czegoś na papierze, co realnie mnie przytłacza…

***

…I znowu mur, z obleśnym pseudo – graffiti …Po jego drugiej stronie nie ma nic lepszego?

 Idę uliczką, mija Mnie dwójka młodych mężczyzn. Chłopcy – Wyrośnięte dzieci. Zamiast „Dzień dobry” słyszę;

– Suń się kurwa,  pierdzielony zgredzie!

– . ..Że też to jeszcze chodzi!?

Ze spuszczoną głową  cofnąłem się w bok – Młodości robiąc miejsce. Ta przeszła z szyderczym uśmiechem, lecz kilka kroków dalej,  na skwerze znów ją spotkałem; – Siedzieli na strzępkach parkowej ławki, pośród puszek po piwie – Jarając dragi;

– No i czego  kurwa się gapisz!?.

 – Odwróciłem głowę w drugą stronę,  nie byłem ciekawy…

***

I znowu mury. Ściana za ścianą… A pomiędzy nimi  Ona – Młodość , miota się jak  w klatce, szukając ofiary. Chce wyjść. Chce rzucić się na Świat. …Chce  gryźć , chce żreć;

– Bo tak wychowaliśmy?

***

Mówią Mi;

– Nie patrz, jak ci się nie podoba. Ignoruj  agresję i przemoc. Udawaj, że nic  „takiego” nie ma

, że to tylko wybryk – Taka chwilka zapomnienia.

  – … O naiwności serca, bojaźliwości dusz;  – Skrywane zło, nie umiera… Niczym nie nękane, hartuje  się w ogniu zobojętnienia…

***

, Bo gdy w gruz rozpadną się mury przyzwoitości, runą ściany konwenansów.

To pośród ruin dawnych wartości, pojawią się „Oni” – Już dorośli…

Z okrzykiem;

– Pierdolcie się Wszyscy!. Nadchodzi nowa epoka.

… A  Skurwysyńska Kurtuazja , niech zgnije w gettach.

Już pora?

Pora już odejść ?…

Zostawić wszystko i pójść przed siebie.

Zostawić żal i rozczarowanie.

Nie szukać zapomnianych zmartwień.

Nie wracać w pamięć.

***

…Nic to, że na horyzoncie smętne niebo,

zaciągnięte grafitową poświatą

ze srebrnym słońcem…

– W znajome miejsce wrócę

Dom myśli moich.

Ostoja spokoju.

***

Nie odwrócę się,

bo mógłbym zobaczyć co tracę

a wtedy ciężko na duszy…

Duszy „zbieracza” – Ciężko się rozstać z tym,

co przygarnąłem do serca.

***

Pora już odejść?…

Poszukać „nowe”

… Być może brzydsze – Lecz inne!

Wziąć z ziemi podnieść.

Przytulić.

Ogarnąć.

… Zapomnieć!