Wczesnego mroku i spóźnionego brzasku, to czas.
Zbyt krótki dzień, za długa noc.
… Za dużo myśli.
Zaraz po tym, gdy wpatrzony w nicość,
badam strukturę powierzchni sufitu,
uciekam w sen, żeby czas się nie dłużył.
Za mało słonecznych chwil, za wiele trosk.
…Opadam z sił.
Chwilo, co odmienisz wszystko przyjdź.
Rozświetlając mrok, ponurych myśli ,
daj wytchnienie i spokój.
Ocal Mnie, przed destrukcji pogodą,
… Myślą promienie słońca ześlij.
Zmęczony, chory… I już mam dość czekania „na” . Może Ashiranthe natchnie mnie ” jakimś” rysunkeim do napisania kilku słów. Może Renata napisze kilka słów?…Ja póki co czekam na poprawę nastroju.
No to wrzuciłam „cos” do czego mam nadzieje się odniesiesz. Liczę na twórcza wymianę poglądów.
Jeśli zmęczony i chory tak piszesz i rysujesz, to jak mam Ci życzyć zdrowia???
Sam sobie wyrysowałeś ratunek… wiosłując ramionami, płynie na plecach przez noc w blasku księżyca 😉
Yyyy…Ja tam leżę na wpół żywy i wyciagam rekę do światła, nie, że zasuwam stylem grzbietowym w smole!
Dużo tych nocnych rozmyślań w Twoich tekstach. Tym się też różnimy, że do mnie sen przychodzi od razy, gdy tylko przyłożę głowę do poduszki. Na szczęście, bo zbyt wiele myślenia w ciągu dnia. Powiedzą nam: po co tyle myślicie? Nie po co, ale dlaczego… Wrażliwcy tak mają i już.
Ale drugie pół wciąż żywe, prawda? Ściskam : )
Aby nie za mocno! : )