Prawie dwa lata temu (Październik 2020) opisałem historię Stanisława („On…”). Dziś przypadkiem spotkałem Jego siostrę… Mieszka „gdzieś w Świecie” – Daleko stąd… Szczerze to nie ja ją zauważyłem, lecz Ona – Mnie.
– O dzień dobry Miłosz! – Usłyszałem naprzeciw.
– O Pani Marysia…A Pani skąd-rzesz Tu?. – Uśmiechnęła się. Lecz uśmiech był płytki i na moment;
– U Stasia byłam… Chciałabym, by umieścili go bliżej mnie…
– Stanisław trafił ze szpitala Psychiatrycznego do Ośrodka Opiekuńczego… Uznano, że nie jest w pełni zdrowia umysłowego. Ośrodek znajduje się na przedmieściach Krakowa a Pani Marysia, poza granicami Polski…
– Ale to nie jest takie łatwe – Wiesz!? – Zaczęła mnie uświadamiać.
– No mogę sie tylko domyślać… – Oznajmiająco odburknąłem i zaraz dodałem;
– Jeszcze jak był w szpitalu, kilka razy go odwiedziłem… Gdy za którymś kolejnym razem wybrałem się go odwiedzić, powiedziano mi, że już go wypisano… Ale nikt nie chciał mi udzielić informacji gdzie!?
– Umieściłam go ” U Braci”… Wybacz, że nie dałam Ci znać… Wszystko działo się ” szybko”…Za szybko!…Przepraszam jeszcze raz.
– Po chwili ciszy… Takie wiecie… W której nie wiadomo, czy mówić czy, lepiej milczeć!?. Spytałem;
– I co tam u Niego? – A Ona popatrzyła na mnie smutno
– Właściwie nie wiem!?… Nie wygląda „źle” , lecz!?… – I tu jej opis zaczyna się jak wiersz;
***
– Myślami odchodzi gdzieś daleko ,choć ciągle jest obok mnie. Gdy coś mówię do niego, mój głos, odbija się jak od skały lecz on wciąż odpowiada;
– Słucham…. Siostrzyczko słucham Cię.
A potem nagle wstaje i chce pójść. Gdy pytam „Dokąd?” ,odpowiada;
– Przed chwilą jeszcze wiedziałem… Ale masz rację. posiedźmy jeszcze troszkę … Tak dobrze nam się siedziało…
Gdy ja zatroskana, zaczęłam płakać, on klepiąc mnie po ramieniu, pociesza;
– Nie płacz, jakoś to będzie „Kochana”… Bo w moim Świecie naprawdę nie jest źle .
Jedną nogą utkwił w realiach – Czasem świadomość wraca. Lecz coraz bardziej chce zostać „po Drugiej Stronie”… Kiedyś opowiadał…A ja wzięłam to za bełkot!? Mówił, że wymalował wszystkie ściany, na biało… I wstawił stolik i krzesła dwa…Te z Altany. Pod oknem, co wychodzi na wspomnienia, postawi lóżko ” Czy widzisz siostrzyczko te poranki ?… Postacie tak dawno nie widziane wrócą. cieniem się kładąc na ścianie”. Nie rozumiałam i nadal nie rozumiem… On już „wybudzić” się chyba nie chce!?…
***
– Niewiem Miłoszu co jeszcze Ci powiedzieć!? – Westchnęła tylko głęboko. W jej oczach zauważyłem mgiełkę „beznadziei”… Musiała ją boleć niemoc. Szliśmy tak razem w milczeniu, gdy nagle spytała;
– Gdy traci się świadomość… Te realnego życia…To widać?
– Zależy – Odparłem – Dla nas „realia” to Ja i Ty, Tu razem… A Ty pytasz o Niego?
– Tak!…
– Może stracił świadomość realiów, ale na pewno odzyskał spokój…
( Dla „niezorientowanych) o jaki „spokój” chodzi – odsyłam do przeczytania wpisu zatytułowanego „On…)
Starzenie jakie jest każdy odczuwa.Nikt nie chce być obciążeniem dla dzieci , nikt przewlekle chorować , nikt spedzic te ostatnie chwile w samotności .Temat rzeka , cieszmy się , że jeszcze mamy na tyle sprawny umysł , że dajemy tu radę pisać , a nawet tworzyć ))