Lubię.


Lubię.

Lubię jak się czas dłuży….A tykanie zegara brzmi jak kapiąca woda z kranu, trzy razy w myślach obejrzę jej „pęcznienie” nim się na dnie umywalki rozbryzga…
Lubię ciszy echo, jak zatyka uszy a potem szum i tętnienie krwi – słuchać.
..Jak końskie kopyta; – Tam, tam, ta ram – Pognały gdzieś w dal.
Lubię pustkę wypełnioną mgłą, bez początku bez końca… Niby jasność ją tworzy a jednak mrokiem dla oczu.
Lubię samotność – Tę przez chwil kilka.
W której nikt , nic ode-mnie nie oczekuje i niczego nie chce.
Lubię poezję… W słowach i w gestach,
rzeczach, przedmiotach i w duszy- lubię jak pieści moje sece

***

Lubię wiatr.

Osiodłać wiatr i gnać na nim, gnać!
W dal…
Tam, gdzie zielone łąki.
Tam, gdzie lasów zmierzwione czupryny.
Jednym skokiem przeskoczyć góry,
obłoków tnąc strukturę.
Wzbić się wysoko ponad morzami,
nad błękitną ich krainą.
Zobaczyć świat, a potem…
Choćby w skrzydłach Wiatraków zginąć!
Lub wyjąc rozpłynąć się w koronie drzew.

– … Warto było!

***

Lubię

Jak  ołówek,

pomiędzy trzema palcami,

co pieszczą jego wiotką kibić,

zatacza koła, zygzaki…

Czasem piruet mu się zdarzy.

…Tańcząc po białej tafli papieru

 – ledwo podąża za ręką,

chrobocąc ,

zostawia grafitowy ślad;

 Taniec pamięci, wyobraźni, myśli

– zamknięty w dwu wymiarach.