
Mogę dla Was rozpłynąć się w jesiennej mgle,
mogę rozpuścić się w kroplach deszczu
lub z korowodem chmur odpłynąć
za poszarpany grzbietami gór horyzont.
Mogę dla Was zamienić się w nicość,
w „bzdurę” lekko wypowiadanych słów.
… Nic nie znaczącym spojrzeniem, też mogę być.
Mogę dla Was zaginąć w pamięci – gdzieś tam,
pod stertą błahych spraw.
Mogę być jak powietrze – przeźroczyste.
Mogę dla Was nakryć się peleryną „niewidką”.
Mogę zrobić wszystko, by zniknąć.
… Lecz czy to znaczy, że nigdy mnie nie było?
Znikałem, rozpływałem się z każdą literką słowa,
z każdą strofą wiersza.
Teraz, by mnie dojrzeć,
nie wystarczy oczu Twoich spojrzenie.
Gdy patrzysz w uczuć zawiłe korytarze
– tam jestem.
Gdy dotykasz czyjegoś bólu i cierpienia,
współczuciem swoim Go obejmując
– tam jestem.
Gdy zapuszczasz się w otchłań
własnego sumienia,
szukając w nim swojej „dobrej” cząsteczki
– tam jestem!
Nie patrz w puste miejsce po mnie,
nie wyłonię się realną postacią.
Gdzieś w pamięci swej umość dla mnie kącik,
zawieś portret mój w galerii napotkanych przyjaciół…
Nie okrywaj mnie mgłą milczenia.
… Czy nie jestem wart ani promyka słowa?.