
Rysunek opublikowałem dawno temu z zupełnie innym wierszem… Ten wiersz był o rodzącym się na nowo życiu – Wiośnie , grafikę podarowałem znajomej z „sieci”… Umarła… Była nieuleczalnie chora – Nowotwór… Nie wielu osobą „podarowałem” swoje rysunki… Choć wielu pewnie obiecałem?… Dobrze, że akurat w stosunku do Magdy ( Bo tak miała na imię Owa koleżanka) , dotrzymałem obietnicy… Pamiętam Wszystkich tych, co odeszli… Nie jestem człowiekiem, który zawsze ” dotrzymuje” słowa – Niestety. Tym samym skazując siebie na „omijanie”… Raz zawiedzeni, nie wyciągają drugi raz dłoni, nie dają drugiej szansy… Ale to inny temat, dziś „Zaduszki”… Mam kogo wspominać… Pisałem, Śmierć często mnie dotykała… Lecz to był mój wybór, że wychodziłem jej naprzeciw… Hospicjum, szpitale… I wszystkie inne „dziwne” miejsca w których byli ludzie cierpiący…I czekali na chwilę rozmowy, próby zrozumienia… Wysłuchania. W tym akurat nikogo nie zawiodłem… Starałem się pilnie i uważnie słuchać, usiłowałem Ich zrozumieć…Usiłowałem pocieszać… W całym tym „pocieszaniu” pamiętałem o tym, że nie wyciągałem na „wierzch” nadzieję – Wiecie, gdy pochylacie się nad Człowiekiem, jesteście świadomi, że zostało mu już niewiele życia, nie mówicie – „Jeszcze wszystko będzie dobrze!”… Bo wtedy nieodparta chęć życia – Tego człowieka, czepia się tej złudnej nadziei… W rzeczywistości więcej tylko boli! – Gdy zawiedzie!…
Z powodu „obostrzeń” …I rozsądku, nie zapuszczam się między ludzi…. Cmentarz, Kościół – Ominąłem… Właściwie nie jestem „gorliwie” wierzącym Człowiekiem, Chrześcijaninem… Nie bardzo tez potrafię się „porządnie” modlić ( książkowo…Znaczy „modlitewnikowo”) … Poza Pacierzem i Wyznaniem Wiary, nie wiele modlitw znam na pamięć… To i modle się za Wszystkich własnymi słowami… Wiem , że słyszą i , że ta moja modlitwa Im pomaga… Tak, tak – Im!… Mnie pewno pomogą modlitwy „Innych” za Mnie , tych bliskich i tych „dalekich”… I kto wie?…Może Tych spotkanych przypadkiem w „globalnej sieci”?… Modlitwa to taki rodzaj próby zrozumienia drugiego człowieka… I co z tego, że nie obecnego już w naszym życiu..I co z tego, że mówimy z Nim, mówiąc do siebie?… On słyszy nie tylko każde nasze słowo…Ale każdą myśl kierowaną do Niego…
Czasem zaplątują się w słowa,
kończąc rozmowę milczeniem.
Czasem jak bańka mydlana,
unoszą się ku radości mojej,
by kroplą wody spaść na ziemię.
Nieraz wędrują z cichym szumem wiatru,
by zginąć w konarach drzew.
Rozbijają się o gwar miasta,
znikają w porannej mgle…
Czasem, gdy z zadartą głową do góry,
stoję wgapiony w bezchmurną noc,
ulatują gdzieś,
ku gwieździstej przestrzeni…
Jesteś cieniem moich myśli,
w każdym słowie, w każdym geście.
Nawet w pochmurny dzień…
Zwłaszcza wtedy przy mnie jesteś.
Co chmur samotności tabuny,
obsiadły Słońce i Ducha;
– W półmroku niepogody,
Twojej niematerialnej postaci,
jakże realny nadają wygląd…
Ja mówię, Ty słuchasz.
– Niema rozmowa trwa i trwa…
Cieniem się kładziesz na moich myślach,
Tak bardzo mi brakuje Ciebie!
***
Nie mówisz nic,
usta z zaciśniętymi wargami,
wstrzymujesz ból,
który rozrywa Cię od środka
jak granat.
W myślach, modlitwy składasz słowa:
– O dobry Boże, Panie mój,
niech się już wszystko skończy…
Lecz dusza nie chce
byś opuścił ją
i szepcze…. szepcze
– Zostanę więc , jeszcze chwilę z Tobą,
w szeptu wsłuchując się brzmienie…
Nie wiem czy usłyszę każde słowo?
Nie wiem czy zrozumiem?…
Ale wiedz – Trwam przy Tobie.