Jesień „wolnych myśli”

Myśl I…
Nie pracuję zawodowo w sensie, że codziennie muszę wychodzić z domu o określonej porze, na umówioną godzinę, pracować przez odgórnie ustalony czas… ( Wszystko w tym zakresie, jest własnym wyborem i niezależnością). Więc korzystam z możliwości posiadania „wolnego” czasu. Korzysta na tym także moja najbliższa rodzina, bo ów „wolny czas”, poświęcam na jej rzecz…
Wiem, wiem… Pojęcie „wolnego czasu” jest równie abstrakcyjne jak „pełnia szczęścia”…
Ale po mimo abstrakcyjności tych znaczeń, tak je odczuwam – Jestem szczęśliwym człowiekiem, któremu do nikąd się nie śpieszy…, Bo w życiu na wszystko jest odpowiednia pora i czas. Czasem się coś spóźnia, lub za szybko przychodzi, co nie znaczy, że zaraz musi być jakąś anomalią… Taką, która burzy wszystkie nasze plany. Przewraca do góry nogami odwiecznie ustalone prawa…
Czy zawsze musimy wyprzedzać czas?… Z całą swą mądrością, racjonalnością i zaradnością (sprytem), możemy przecież poczekać na to, co będzie, czymkolwiek by nie było…
…” Wista wio!” – Łatwo powiedzieć…, Bo boimy się czekać biernie na przeznaczenie, wolimy wychodzić mu naprzeciw. Chcemy być zaradni, przewidywalni… Chcemy wiedzieć „za wczas”.
.. I teraz będzie troszkę poezji… Wielkiej poetki Wisławy Szymborskiej i „byle, jakiego” autora, – Czyli Mnie!

Wisława Szymborska

Życie na poczekaniu

Życie na poczekaniu.
Przedstawienie bez próby.
Ciało bez przymiarki.
Głowa bez namysłu.

Nie znam roli, którą gram.
Wiem tylko, że jest moja, niewymienna.

O czym jest sztuka,
zgadywać muszę wprost na scenie.

Kiepsko przygotowana do zaszczytu życia,
narzucone mi tempo akcji znoszę z trudem.
Improwizuję, choć brzydzę się improwizacją.
Potykam się co krok o nieznajomość rzeczy.
Mój sposób bycia zatrąca zaściankiem.
Moje instynkty to amatorszczyzna.
Trema, tłumacząc mnie, tym bardziej upokarza.
Okoliczności łagodzące odczuwam jako okrutne.

Nie do cofnięcia słowa i odruchy,
nie doliczone gwiazdy,
charakter jak płaszcz w biegu dopinany –
oto żałosne skutki tej nagłości.

Gdyby choć jedną środę przećwiczyć zawczasu,
albo choć jeden czwartek raz jeszcze powtórzyć!
A tu już piątek nadchodzi z nie znanym mi scenariuszem.
Czy to w porządku – pytam
(z chrypką w głosie,
bo nawet mi nie dano odchrząknąć za kulisami).
Złudna jest myśl, że to tylko pobieżny egzamin
składany w prowizorycznym pomieszczeniu. Nie.
Stoję wśród dekoracji i widzę, jak są solidne.
Uderza mnie precyzja wszelkich rekwizytów.
Aparatura obrotowa działa od długiej już chwili.
Pozapalane zostały najdalsze nawet mgławice.
Och, nie mam wątpliwości, że to premiera.
I cokolwiek uczynię,
zamieni się na zawsze w to, co uczyniłam.

****

( „byle, jaki” autor)

Pośpiech

Rzuca się kilka słów, ot tak w przelocie i znika się.
– A niech się nimi nażrą!.
Tłumacząc to, że życie zmusza do tego pędu.
– Milionerami nie jesteśmy – Mówią
–, Ale też, sam chleb to za mało!
… Nie można rozdawać wszystkim w około po równo,
bo nam samym nie starczy.
Bochenek Tym a kromkę Tamtym…
-, Kto nieudacznik, okruszki niech zgarnia do garści!
Raz przeczytane – raz zapomniane.
… Mówili – Przecież wszyscy słyszeli
… Usłyszeli? – Niech Ida, zatem w swoja stronę!
Bo nam się także śpieszy…, Do czego?
– Konkretnie nie wiadomo?…
Lecz teraz takie czasy.
Szybko i ostro.
Bez sentymentów.
Na oślep…

Myśl II…

… Obserwujemy, oceniamy, wydajemy osądy… Dobrze gdy te „osądy” są poparte wiedzą na dany temat ( chodzi mi o te, dotyczące innych ludzi)… Znaczy się, wiemy na tyle dużo, by nasza opinia była wiarygodna… Cóż można dowiedzieć się o „człowieku” z paru linijek tekstu?- niewiele…. Z jednej zapisanej kartki? – można wyciągnąć pochopne wnioski… Dopiero gdy przeczytamy całe opasłe tomisko, pisane przez kilkunastu autorów ( a dotyczące jednego człowieka)… Wtedy dopiero można przyjąć , że się te „osobę zna”.( nie widząc jej na oczy )
… Obserwujemy, nabywamy doświadczeń, poglądów… Dobrze jest mieć „swój własny pogląd”… Ale kurczowe trzymanie się „jego słuszności” jest niczym innym jak – zarozumialstwem… Poglądy nie są „rzeczą stałą”. Poddawanie wątpliwości swoich poglądów, powinno być czymś normalnym…
… Obserwujemy, uczymy się, nabywamy wartości, staramy się zrozumieć Innych… Dobrze, gdy nasze „wartości” pokrywają się (lub są pokrewne) z wartościami Innych, ogólnie przyjętymi za „żelazne wartości” .
… Obserwujemy… I mówimy o tym, co widzimy… Możemy jedynie przekazać to co widzimy naszymi oczami.. jakie są nasze myśli, uczucia… Ale to wcale nie znaczy , że nas ktoś zrozumie….

Sprzeczności

Sprzeczności własnych myśli,
sumienia dywagacje,
w każdym ruchu,
w każdym geście,
w słowie… wahanie:
– Czy ja, to ja?
Niepewnie stawiając kroki
idę do Ciebie.
Przyjmiesz mnie takim, jakim jestem?
Czy wskazując palcem drzwi, powiesz:
– Wróć. Nie chcę cię tu!
– Twoją Duszę skazuję na wygnanie,
niech błąka się między niebem,
a piekłem…

Nie jesteś ani dobry, ani zły.
Po prostu „Jesteś”, więc żyj.

Ostatnia wolna myśl…

…No i to by było na tyle „wolnych myśli” w smutny deszczowy dzień, puszczanych w czterech kątach pokoju… Jesień potrafi czasem być uciążliwa!…Ale tylko czasem, bo przecież ma też piękniejsze oblicze, nie tylko to, zapłakane deszczem, chłodne…Smutne. Jesień ma przecież wiele barw, kolorów od których nadmiaru, czasem oko załzawi – „Jakie to piękne!”. Jesień ma ciepło w sobie, pomimo Skandynawskiego Niżu – Grzeje Duszę od środka, choć nam czasem ręce zmarzną…

Jak cukrowa wata

Zawiesiłem czarny parasol samotności
na drewnianym wieszaku, obok kapelusza,
bo deszczu nie będzie długo.

Smutków policzyłem już wszystkie kropelki,
ani jednej nie zostało, wyparowały w słońcu.
Moja „radość” długo owijała się na patyczku
jak cukrowa wata.

Teraz szarpię jej obłoczki.
Lepkie od niej wargi i dłonie –
– klei się do nich szczęście.

-Masz gryza i Ty, uśmiechnij się!
To niebo w gębie!

2 komentarze do “Jesień „wolnych myśli””

  1. Usiadłem dziś wieczorem z chęcią napisania „czegoś” na jutrzejszy dzień… Nawet napisałem „odrobinę” tekstu, gdy dopadło mnie „bezznaczenie” – Co to Takiego!?… A no wiadomo, czy ma sens to o czym ja tu pisze..I co czasem skreśli Bukowa.. Czy to ma jakieś znaczenie, jest dla kogoś ważne?… Czy tylko „czytacze” wpadają Tu dlatego, ze ich usilnie namawiam? ( .. A pójdę popatrzę, co on tam na-smolił!)… Bynajmniej ja w tej pisaninie widzę sens, inaczej nie byłoby Tej strony…Tylko wiecie, człowiek się zniechęca jak „Nikt”, ani słowem…. Ani złym, ani dobrym się nie odezwie w komentarzach… Odłożyłem na jutro to, co Jutro napisze ( gra słów..Chyba?). A jak nic nie napiszę… To pomilczeć będzie można i się zadumać! : )

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *