Jak motyl

Ta historia wydarzyła się lata temu… Ów bohater, zmarł niedługo potem… Najprawdopodobniej jego Dusza, została na ziemi w ciele motyla…

Szary dzień , krople deszczu raz po raz, rozbryzgują się na oknie, tym  od wschodu… Ich szczątki zbierając w cienkie strużki, spływają po szybie w dziwnie powykrzywianych  wiatrem warkoczykach. Czasem jakiś liść, przez chwile przylgnie do szyby –  popatrzy co wewnątrz i odleci, zazdroszcząc  Mu ciepłego i suchego miejsca… Jak bardzo by się mylił!.

Po zachodniej stronie, okno nie było zapłakane… Lekko tylko przymglone źrenice szkła, na których osiadła mgiełka chłodu. I tak oba okna wpuszczały do wewnątrz tylko szarość… Szary Świat, bo jego całym światem było owe dwa okna… Wiedział kiedy zaczyna się dzień i kiedy kończy. Czasem w słoneczne dni, marzył, by przemierzać tę drogę ze Słońcem.. Napotkanym ludziom podając dłoń, mówiłby – Dzień dobry , a potem rozmawiał z nimi o” wszystkim i niczym”… Już dość ma samotności, już dość  natrętnych myśli, które razem z jego wzrokiem, wędrują od wschodu do zachodu, po białym suficie pokoju…

Gdy się pojawiłem w odgłosie skrzypiących drzwi,  nie powiedział „Dzień dobry”, popatrzył tylko z trudem podnosząc głowę znad leżącego ciała i spytał ; – Jakie to uczucie, chodzić boso po trawie?… Jakie to wrażenie, gdy zmęczony wspinaczka pod górę, nagle stajesz nad przepaścią?… Albo jak to jest, biegać po łące za motylem ? – Nie zdążyłem zrobić nawet trzech kroków, za każdym z nich, szukając odpowiedzi a On podekscytowany mówił dalej; – Kiedyś przez otwarte okno wleciał do pokoju Wędrowny motyl… – Wprost w moje dłonie!… Miał żółte z czarnymi pręgami skrzydła, takie delikatne były… – Chciałbym mieć choć takie skrzydła – Wyszeptał a w kąciku jednego oka pojawiła się łza żalu; – …W bezszelestnym locie oglądałbym świat… Cóż mi po obu nogach, kiedy nie mogę na nich stać?!

Miłosz.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *