
Wprost z nieba, euforii
upadłem w kąt apatii
Skulony w kłębek,
rozpływam się w nim samotnością,
tworzyć kałużę smutku.
…A przecież nie warto.
Ślepy na radość.
Głuchy na śmiech.
Oddalam się od rzeczywistości.
Przywołując obrazy czegoś,
co być może nie istniej.
…To jest tylko w mojej głowie.
Oglądam nieprawdziwy świat,
zapominając ,że jest jakiś inny.
… Bo przecież jest!
Lecz zaschnięte kryształki beznadziei,
brudzą Duszę.
Tkwią w pamięci,
ujmując oczom blasku.
Obojętność zbyt sie rozpanoszyła.
…I już się nie da jej ogarnąć.