Mówisz Mi, że to, co cenne nie wystawia się na widok oczu, bo kusi. … Zatem jak drogo się cenisz, skoro wszedłeś między ludzi i nie unikasz ich wzroku?. …Mówisz, że nie jesteś rzeczą – Nie podlegasz wycenie – Czy na pewno?.
Powiedziałeś , że znasz swoją wartość i nie chcesz by cię oceniano. Więc dlaczego, dbając o swoje dobre imię, mówisz o swoich zaletach nie wadach?
Cenisz sobie szczerość, lecz nie swoją. Bo mówiąc o swoich oczekiwaniach, odczuciach i pragnieniach, masz wrażenie, że stajesz się nagi… Zapominając , że nie szata zdobi człowieka. Twierdzisz, że kierujesz się prawdą. Lecz nie wspomnisz ani słowem, że to Twoja prawda.
Podobno osobowość człowieka kształtuje się z wiekiem, co najmniej do 30 roku życia, a niektórzy uważają, że pełną dojrzałość osobowości, człowiek osiąga dopiero około 50 roku życia – Wynika z tego, że wraz z wiekiem zmieniają się nasze wartości… Bo przecież oczy już nie jedno widziały. Mogły porównywać aspekty życia, przeciwstawiać je sobie i w ten sposób wartościować. Mówi się, że człowiek zmienia się co siedem lat, choć kogo by nie spytać, zawsze odpowiada, że wciąż ma taki sam charakter… Lecz czy to nie jest tak, jak z wyglądem?. Nie patrząc w lustro, nie widzimy zmian które odciska czas w naszym wyglądzie. Wydaje się nam , że jesteśmy wciąż tacy sami… Trudno szukać swojego charakteru w lustrzanym odbiciu. Ale już w odbiciu oczu obcych ludzi, można co nieco dojrzeć. Ale kto by tam, przejmował się tym co ludzie o nas gadają!?…Prawda?
Ja bynajmniej uważam , że się zmieniam, te przysłowiowe „Co 7 lat”… Na przykład teraz , wydaje mi się ( Może tylko mi się tak „wydaje”), że akurat jestem w przedsionku 7-mego przeobrażenia – Resetu tych wartości, które decydowały o moim charakterze, bo choć pozostaję w swoim usposobieniu na odbieraniu otaczającej mnie rzeczywistości, to jednak zespół cech, który mnie w niej określał, ulega przeobrażeniu… Wiem to od ludzi. Coraz częściej słyszę „Ty taki nie byłeś”, albo „Zmieniłeś się bardzo”… Czasem są to negatywne określenia, czasem pozytywne.
…Do czego zmierzam!?. Ano robiąc ów „reset”, przy okazji wziąłem się za porządki w swoich szpargałach. Na wielu kartkach papieru, pozostał mój charakter i osobowość. Coś co miało kiedyś jakąś wartość i zostało odłożone na półkę sentymentów, czy schowane w szufladce „Jeszcze do tego wrócę”, teraz okazuje się zbędnym… Zajmującym tylko miejsce – Pora posprzątać.
Moje królestwo, to mały sekretarzyk. Z małym , otwieranym blatem, który służy za biurko. Pod nim trzy szuflady pełne papierów . Nad blatem kilka przegródek w których są przybory do „tworzenia” ( kredki, ołówki, pędzle, farby i mnóstwo innych mniej lub bardziej przydatnych drobiazgów) – To miejsce pozostawiłem w spokoju, a wziąłem się za szuflady. …Moja małżonka jest oszczędną kobietą , wiec gdy trafia w jej ręce kartka papieru, na którym znajdują się jeszcze wolne białe, niczym nie skalane – niewinne miejsce – wkłada do pierwszej od góry szuflady ” Tam ci włożyłam parę kartek… .Jak nie Ty , to dzieci będą miały po czym rysować”. Z tego powodu, pierwsza z szuflad wypełniona po brzegi jest papierem, różnego kształtu , wielkości i gatunku. W drugiej szufladzie znajdują się też kartki, lecz już nie posiadające „niewinnych” miejsc. Jakieś strony z zapisanymi myślami – tekstem z obu stron, lub zarysowane, zamalowane… Zabazgrane. Coś do czego miałem wrócić ja, bądź inni moi latorośli artyści., lecz zostało zapomniane. Są tam też, różne „przydasie”, lecz nie wiadomo do czego?. Trzecia szuflada i ostatnia, to szuflada „sentymentów” – Ta też jest pełna!. Rysunki dzieci, wnuków. Moje „dzieła” z których czułem satysfakcję. Kilka teczek z tekstami wierszy, których nikt poza mną nie widział na oczy . Zaczęte i niedokończone opowiadania ( bo nie zamierzałem ich kończyć).Kilka skserowanych grafik. Kilka tekstów maszynopisu ( nawet nie wiem o czym!?).
Pominąłem pierwszą szufladę , ku zadowoleniu żony. Jej zawartość pozostanie niezmienna, do momentu, gdy już nic się w niej nie będzie dało upchać!. …Powoli zacząłem wyciągać z drugiej szuflady, kartkę po kartce, czy spięte spinaczami pliki kartek oraz teczki i ich zawartością. ” Ciekawe ile kosztuje makulatura?” – przeszło mi przez myśl, gdy już cała zawartość szuflady znalazła się na środku pokoiku. Segregację zacząłem od stron z tekstem. Większość z tych kartek, była z jednej strony zadrukowana – rozliczenia z banku, rachunki. …Wszystko mieściło się na jednej stronie kartki formatu ” A 4″ , drugą można było wykorzystywać . .. I oto po jednej stronie znalazło się powiadomienie o zapłacie podatku od nieruchomości, a na drugiej stronie, napisany ołówkiem tekst. który opublikowałem w trzech częściach.
Ta kartka ze względu na poufne dane o stanie majątku, wylądowała w kartonowym pudełku z papierem do spalenia w kominku…
…To są teksty, napisane jakieś 14 lat temu. Czyli w kwestii poruszanych przeze mnie tematach, nic się nie zmieniło. …Ja wciąż o tym samym! …I po co?. Te kartki, podobnie jak wszystkie inne rachunki o stanie konta, wraz z tym co było na ich odwrocie a czego tu nie zacytuję, bo nie chcę zanudzić „czytaczy”, wylądowały w tym samum pudle. Doszedłem do przekonania, że takie teksty nie zmienią nic w tych, którzy je przeczytali… Przekonanych przekonywać nie trzeba. Nieprzekonani i tak zostaną jak skała twardzi. … A mój obraz zapisany słowami, dla wielu pozostaje nadal niewidoczny . Gdy uporałem się z zapisanymi kartkami, na podłodze niewiele ubyło z sterty . To były rysunki i inne „artystyczne” prace, narysowane ołówkiem, malowane kredkami obrazki, grafiki zrobione techniką „przypadków” . … Masa, mniej lub bardziej udanych prac. Lub takich, które ktoś dla kogo były, zrezygnował z nich. – Wszystko do pudła!. Czasem rysuję w ramach terapii, to mnie uspokaja. To mi sprawia przyjemność. Można pomyśleć nad tym i owym, Zastanowić się. …To nie jest twórcza praca, a wszystko co wtedy powstaje, to tylko bazgranina dla idei, nie piękna. W tym aspekcie, też się nic nie zmieni. Robiłem to i nadal zamierzam.
Porządkowanie zajęło mi pół dnia. Nie wszystko wyrzuciłem. Nie tknąłem też ostatniej szuflady, zostawiając jej zawartość. Coś z mojego dawnego charakteru przecież musiało zostać, żeby za następne 7 lat ( O ile dożyję?) – Porównać i ocenić jak bardzo się zmienił mój charakter, lub czy w ogóle się zmienia…
Może rzeczywiście dusza zmienia się wraz z ciałem, dorasta, zakwita, w końcu przekwita? A prosić w aptece o jakieś hormony na duszę trochę głupio. Poza tym pewnie i tak bez recepty by nie dali. Dla mnie optymistyczne było to, co pesymistycznie napisałeś: „…To są teksty, napisane jakieś 14 lat temu. Czyli w kwestii poruszanych przeze mnie tematach, nic się nie zmieniło. …Ja wciąż o tym samym! …I po co?. ”
To oznaczało, że sam rdzeń, wartości najważniejsze dla istnienia Twojej duszy w takiej a nie innej formie pozostają jak skała. Ci, którzy mówią „zmieniłeś się” też patrzą na Ciebie nie tacy sami jak przed laty, ale już odmienieni przez własny czas i własne doświadczenia. Ty podążałeś inną drogą, przez Cudne Manowce, które odcisnęły na Tobie swoje piętno. Dlatego jesteś taki jaki jesteś. Artysta jest jak pelikan, który wg ludowych opowieści karmi swoje młode własną krwią. To piękne, że dzielisz się sobą. I to jest wszystko co możesz zrobić. Na to co się dalej stanie nie masz wpływu. Jeden „ptak” wypadnie z gniazda, inny pofrunie i nie wróci. Wiedz, że na mnie nie zmarnowałeś ani pióra. Choć nie znam na pamięć Twoich wierszy i rysunków, spowodowały że byłam przez chwilę w Twoim świecie. A niektóre we mnie trwają do tej pory (że marudnego fotela -niech spoczywa w spokoju- nie wspomnę! 🙂 I szkoda mi każdej kartki, która poszła do kominka. Byś się lepiej nie przyznawał! Tak czy inaczej fajna jest taka podróż wgłąb swojej szuflady, może i ja powinnam?
Liluś, jak najbardziej polecam Ci porządkowanie szuflad… Nawet mogą być te z skarpetami!. Człowiek od razu lepiej się czuje, jak sparuje ze sobą dwie skarpety, które do tej pory nie mogły się odnaleźć!. …A tak po prawdzie takie porządki wewnątrz siebie, zawsze dobrze robią.
Dawno w komentarzach nikt ( Poza Mną) , nic nie napisał. Dziękuję Ci, że ci się chciało : ).