Błądzę…

I znów Anioł z nieba spadł..
nie widział go nikt.
W inną stronę zagapieni.
Ikar znów się w ziemię wbił,
a po Anioła skrzydłach tylko biały puch,
tańczący w błękitnej przestrzeni.

I po co tyle słów, tyle łez,
co spadając spod oczu drążą skałę serca?
To też boli!

W ciszę zapadam, w mrok,
gdzieś na dno Duszy…
Nie chcę być ziarnkiem piasku w oku.
Mój Anioł wdeptany w ziemię
przez stopy ludzi,
z których każdy w swoją stronę idzie…

***

Znów pora odejść
i nie zajmować miejsca.
Może ktoś inny Tu usiądzie – Lepszy?
… I piękniej i łatwiej, władał będzie słowem?

Co z słomianego ognia, wypalić sie miało,
już dawno ostygłe – Niedocenione.
… Tylko popiół,
wiatr roznosi nad paleniskiem.

Pora się schować z oczu,
niech się nie gapią jak na dziwadło;
– To Ten… Co wzlatuje w górę a potem spada na dno !

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *